Dorzecze Amazonii to obfitujące w rośliny i zwierzęta tereny. O tych drugich nie będziemy się raczej rozpisywali, przynajmniej nie dzisiaj, a zamiast tego przedstawimy pewną interesującą nas, smakoszy herbat i naparów, roślinkę. O jakiej tym razem będzie mowa?
Korzyści z picia guayusa
Zapuszczając się w amazońską dżunglę, przy odrobinie szczęścia natrafimy na drzewo z rodziny ostrokrzewowatych. Chodzi o jeden z trzech istniejących ostrokrzewów, które zawierają kofeiną – mianowicie Ilex guayusa. Część tego okazu florystycznego, z którego zrobimy napar, jest liść. Podobnie jak w przypadku guarany, również amazońskiej rośliny, i guayusa od niepamiętnych czasów wykorzystywana jest przez tamtejszych Indian. Przodują w tym Indianie Kichwa. Do dziś chętnie spożywają napar z liści w porze wieczornej, tuż przed zmierzchem i dotyczy to głównie myśliwych. Wyczulają się ich umysły, wzmacnia koncentracja. Żaden szmelest, nawet najdelikatnieszy, nie pozostanie przez nich niezarejestrowany. Jak wiadomo, las przekazuje nam informacje, komunikaty, trzeba tylko je wychwycić ktorymś ze zmysłów. Ospałym ludziom trudno to przychodzi…. Ale nie tym, którzy spożywają Ilex guayusa.
Nie tylko myśliwi indiańscy są smakoszami tego ziela. Ale każdy, kto lubi się pokrzepić napojem o ciekawym i nie tak bardzo charakterystycznym – jak choćby yerba – smaku. Znajdujemy nieraz informacje, że napar z owych liści chętnie spożywają onejronauci. Onejronauci? Mowa o ludziach, którzy z odwagą przemierzają pokręcone ścieżki snów. Uzupełnijmy, że mamy na myśli tych, którzy robią to świadomie.
Byłoby coś na rzeczy, przecież guayusa przynosi zarówno uspokojenie, jak i pobudzenie. Nasze ciało otrzymuje zastrzyk odprężenia, wyostrza się natomiast umysł, zatem świadomość.
Raczenie się naparem polecamy również i tym, którzy nie oczekują sennych przygód, ale na przykład chcą w skupieniu przeczytać książkę lub obejrzeć film któregoś z mistrzów kina.